🎙️ Redaktor: Dzień dobry, Wielka Brytanio! Mówi dla was Samantha Finch, a teraz pozwólcie, że przywitamy serdecznie mojego dzisiejszego gościa, którego z pewnością nie muszę nikomu przedstawiać, bowiem redakcja Proroka Codziennego przyjrzała się dogłębnie istocie jego całej kariery i etapu szkolnego, który zakończył stosunkowo niedawno. Mowa tu oczywiście o Benie Bloomflicku będącemu aktualnie jedną z najpopularniejszych wschodzących gwiazd medialnych. Witam Pana i już na wstępie chciałabym Panu dozgonnie podziękować, że zgodził się Pan przyjąć moje dość nietypowe zaproszenie, stąd też moje pierwsze pytanie. Czy planował Pan w międzyczasie odnieść się do zaistniałej sytuacji i zarzutów, które postawiła Panu nasza redakcja?
🎙️ Ben Bloomflick: Witam wszystkich słuchaczy bardzo, ale to bardzo serdecznie! Witam również Panią, Pani Samantho i bardzo dziękuje za udzielenie mi przez Panią możliwości odniesienia się do ostatnich zarzutów, którymi obarczyła mnie część redakcji Proroka Codziennego odpowiedzialna za miesięcznik, do których sam planowałem się odnieść nieco wcześniej i nawet nagrałem już audycje, którą mam nadzieje nie będę musiał mimo wszystko do niej wracać i dzielić się z nią z wami.
[Chłopak o ceglanej czuprynie zaśmiał się nerwowo pod nosem, po czym cicho i wymownie odchrząknął. Krótko potem kontynuował swoją obszerną wypowiedź wprowadzającą do tematu widownie.]
🎙️Ben Bloomflick: Na samym wstępie chciałbym również zaznaczyć, że było mi niebywale przykro oddając się lekturze waszego najnowszego wydania Proroka Codziennego. W życiu bym nie pomyślał, że redakcja będąca moją inspiracją czy nawet autorytetem mogłaby tak desperacko spróbować zaszkodzić mojemu wizerunkowi z nieznanego mi nawet powodu. Odniosłem wrażenie, że autor tego artykułu kierował się bardziej wyciągnięciem na mnie przeterminowanych brudów, by sobie ulżyć i wyrzucić z siebie efekty tej chorobliwej zazdrości, niż przekazaniem odbiorcy czegoś wartościowego czy nawet zapewnienie mu niewinnej rozgrywki. Trzymałem za was kciuki przez cały ten czas, a w momencie gdy zostałem gwiazdą artykułu pod tytułem "HOGWART'S PROM" moim skrytym marzeniem stało się udzielić wam kiedyś wywiadu.
🎙️R: W imieniu całej naszej redakcji pozwolę sobie powiedzieć, że bardzo miło nam to słyszeć, a również umożliwić Panu spełnienie jednego z Pana marzeń goszcząc Pana tutaj. Tak się składa, że oboje obracamy się w środkach masowego przekazu i kultury popularnej, więc nie muszę Panu chyba tłumaczyć jakie materiały sprzedają się najlepiej. Chodzi tu rzecz jasna o kontrowersje i dramaty, które przyciągają ludzi skorych do pochopnej oceny i wyrobienia sobie w jednej chwili opinii na temat omawianego w prasie celebryty, którym jest Pan od dawna nie tylko formalnie, bowiem sama Pana aparycja na to wskazuje. Oczywiście nie popieram bezmyślnego obsmarowywania niewinnych ludzi w mediach, ale nie chce Pan przecież powiedzieć, że unieważnienie Pana egzaminów wyssaliśmy sobie z palca, prawda?
[Choć zaczęła łagodnym tonem, to końcówka jej wypowiedzi mogła się wydawać słuchaczom wyjątkowo pretensjonalna czy nawet arogancka. Kobieta była pewna swojej racji i pokładała ogromną nadzieję w uczciwość przedstawione przez jej współpracowników informacje na temat swojego rozmówcy, na co trudno było przymknąć oko. Chłopak zaś zaczął ze spokojem przedstawiać własne odniesienie do jej słów, a miejscami można było wyczuć wprawdzie emanujący od niego entuzjazm.]
🎙️Ben Bloomflick: Jak najbardziej rozumiem pojęcie komercji i jestem stuprocentowo pewny, że nie jest to dobre uzasadnienie, którego należałoby użyć w tej sytuacji. Prawda jest bowiem taka, że osoby odpowiedzialne za wydanie gazety skupiające się na mojej osobie, które było w stanie "zcancellować" całą moją karierę budowaną od pierwszych klas Hogwartu, nie sprawdziły nawet wszystkich informacji i mogły to zrobić jak najbardziej specjalnie, a przy tym i tak naciągnąć fakty, które w finalnej wersji brzmią bardzo groteskowo i przerysowanie. Oczywiście zgadza się, moje egzaminy zostały anulowane, ale temu wydarzeniu nie towarzyszyła żadna dramatyczna sytuacja, bo była nawet zabawna... OTÓŻ!
[Ben uciekł się do dramatycznej pauzy.]
🎙️Ben Bloomflick: Miałem w planach spektakularnie zamknąć jeden z najważniejszych etapów mojego życia, czyli moją edukacje w Hogwarcie, a w tym celu zdecydowałem się wykorzystać swoje członkostwo w Hogwarckiej Rozgłośni Radiowej zwanej HRR'em. Mimo to nauczyciel stanowiący opiekuna tego szkolnego ugrupowania nie wyraził na to zgody, bo ostatnim razem nadużyłem swoich uprawnień i zapomniałem o zasadzie łaskawego pytania go ówcześnie o zgodę. Możliwość wcielenia mojego planu w życie uzyskałem dopiero w dzień zakończenia roku szkolnego, gdy z drugiej ręki otrzymałem przyzwolenie od Redaktora Naczelnego i tak się złożyło, że przeprowadziłem ją akurat podczas apelu pożegnalnego, co nie spodobało się dyrekcji. Zapewniam jednak, że nie zrobiłem niczego łamiącego szkolne zasady, dekrety czy status.
🎙️R: Co raz się słyszy, że ktoś został usunięty z listy uczniów z powodu byle kaprysu Dyrekcji, która ma przeróżne upodobania względem uczniów i obchodzenia się z ich odmiennością, a my jako redakcja ciągle borykamy się z licznymi wątpliwościami względem wiarygodności przekazywanych przez nas informacji, więc Pana oskarżenia nikogo nie poruszą ani nie uraczą naszej widowni żadną nowością, więc z całym szacunkiem, Panie Bloomflick, ale proszę przejść do rzeczy i skorzystać z okazji na wytłumaczenie się z zarzuconych czynów, czyli między innymi częstego uciekania się do przemocy względem innych uczniów uczęszczanej przez Pana szkoły i desperackie oczernianie pani Stelli White, która sama dobrze sobie radzi z niszczeniem swojego wizerunku.
🎙️Ben Bloomflick: Oczywiście, przejdźmy zatem do rzeczy. Zacznijmy od zarzuconej mi przemocy, z którą owszem, miałem wiele wspólnego, ale to dlatego, że to ja zazwyczaj padałem jej ofiarą. Oprócz tego obawiam się, że przysługa w postaci uratowania życia, którą wyświadczyłem swojemu dobremu koledze, została źle zrozumiana i odebrana jako omawiany akt. Sama sytuacja wyglądała tak, że przez bliżej nieokreślone stworzenie został zamieniony w kostkę lodu, a dyrekcja wraz z pracownikami biura aurorów przyglądała się mu bezradnie. Z racji, że sam padłem ofiarą tego incydentu i moja ręką została w magiczny sposób pokryta lodem, wyzwoliłem ją rozwalając go kamieniem i w ten sam sposób postąpiłem w przypadku kolegi. Czar prysł wraz z uderzeniem, a moja koleżanka, która była jeszcze silniej związana z tym wydarzeniem była dzięki temu w stanie uratować tego ucznia i należą jej się za to owacje. Wszyscy powinni wiedzieć, że to ona uratowała mu życie, a wszyscy zebrani wokół przypisali sobie bezczelnie jej zasługi, a w tym sama Dyrekcja, którą podobno desperacko oczerniam. W tej kwestii prawda również jest nieco, a nawet całkowicie inna. Pani Dyrektor White została przeze mnie już dawno zaproszona na audycje, w której miałaby szansę podzielić się z szerszym gronem swoimi przemyśleniami czy nawet swoim punktem widzenia na daną sytuacje. Audycja została już nagrana i będzie można jej wysłuchać już niebawem!
🎙️R: Wydaje mi się, że nie kojarzy Pan przykrego końca kariery Williama Wellsa, który również niegdyś wyciągnął do pani White pomocną dłoń, a reszty w tej kwestii dowie się Pan robiąc niewielki research. Mimo to pragnę zaznaczyć, że Pan właśnie otrzymuje szansę na ocieplenie własnego wizerunku i rozwianie wszelkich wątpliwości, które aktualnie wzbudza Pana osoba i słuszności odniesienia przez Pana takiego sukcesu. W końcu Pana redakcja stała się jednym z największych naszych konkurentów od czasu Sonorusa, czyli gazety pisanej na kolanie. Chciałabym również powiedzieć, że agresja wśród dzieci jest naprawdę powszechna, bo te nie potrafią jeszcze ująć wszystkiego w słowa, a tym bardziej jeśli w grę wchodzą emocje, których samo rozpoznanie potrafi sprawiać im problem i nie ma w tym niczego złego, bo na tym polega rozwój każdego czarodzieja. Wobec tego chyba wszyscy powinni się ze mną zgodzić, że wyciąganie brudów z młodości mija się z celem, w końcu ta nie bez powodu była niegdyś synonimem głupoty. Osobiście jestem pod wrażeniem, że był Pan w stanie odstąpić swoich zasług i tak racjonalnie podejść do tych zarzutów, co neguje Pana wygórowaną i wręcz przerysowaną samoocenę.
🎙️Ben Bloomflick: Jak mógłbym nie słyszeć o tak słynnym skandalu?
[Bloomflick zapytał retorycznie, a przy tym cicho się zaśmiał.]
🎙️Ben Bloomflick: Oczywiście, że słyszałem! Słyszałem również jak jedna z waszych redaktorek zachwala moją pracę, dlatego też tak bardzo uderzyło we mnie ta nagła zmiana zdania, której tak jak już wspominałem - wcale się nie spodziewałem. Rzecz jasna doceniam szansę ocieplenia mojego wizerunku, którą od Pani otrzymałem zaraz po próbie zniszczenia mi go przez resztę redakcji, ale wierzę, że nie miała Pani na to wpływu, a poza tym ja nie jestem tu by wylewać swoje żale. Mimo to mam dla was małą wskazówkę, bowiem mój zespół potrafi oddzielić życie prywatne od pracy, w której nie ma miejsca na podporządkowanie sobie faktów i naginanie ich, bo mamy uraz do jakiegoś celebryty. Nikt z nas nie odważyłby się przecież wypowiedzieć pani Stelli White medialnej wojny bez rzetelnych argumentów, a wy już któryś raz z kolei porywacie się z motyką na słońce. Uważam, że jako twórcy popkultury powinniśmy współpracować, dlatego też jeśli kiedykolwiek będzie Pani miała potrzebę wytłumaczyć się z czegoś jak ja aktualnie, to może Pani liczyć na nasze wsparcie. Wracając jednak do mojej wygórowanej samooceny i zgrywania wielkiej gwiazdy, którą sam nazywałem się od zaledwie czwartej klasy, ale nigdy, ale to przenigdy nie oczekiwałem z tego tytułu żadnych profitów z wyjątkiem rozpoznawalności. Waszym fanem zaś jestem od dawna i kolekcjonuje egzemplarze waszej gazety, a nawet pozwoliłem sobie zabrać niektóre ze sobą!
🎙️Ben Bloomflick: Chciałbym również przypomnieć, że wy w co drugim artykule albo odwoływaliście się do omawianej placówki, albo całą stronę jej poświęcaliście, a przy tym przyzdabialiście ją w wyzywające tytuły, które bez dwóch zdań chciały wywołać burzę i skłonić czytelników do lektury. W końcu takie dzieła najlepiej się sprzedają, prawda? "Hogwart I Jego Dziwactwa", "Hogwart Przytułkiem Dla Przestępców", "Straszne Praktyki Hogwartu"... One wszystkie brzmiały jakbyście szukali tylko zaczepki i czekali na nieudolne wyjaśnienia Dyrektorki, która wbrew wszystkiemu ma niebywały talent medialny i potrafi z łatwością sprawić, by ludzie mówili o niej non-stop.
🎙️R: Zatem śmiało mogę stwierdzić, że zakopaliśmy nasz wojenny topór, na którego tor posłało nas najnowsze wydanie Proroka Codziennego i jestem z tego faktu niebywale zadowolona. Nim zakończymy naszą audycje chciałabym zapytać czy jest coś co chciałby Pan dodać? Może kogoś pozdrowić?
🎙️Ben Bloomflick: Również jestem z tego faktu bardzo zadowolony i mile zaskoczony... A, pozdrowienia... Oczywiście! Chciałbym pozdrowić wszystkich moich wspaniałych pracowników Wydawnictwa Srebrny Sykl, Rozgłośni radiowej Krzywy Knut, gazetki Galeon oraz moją siostrę Caroline, a także moich najlepszych przyjaciół, czyli Licorusa, Alice, Olivera, Siriego, Jordana, Phobosa, Hesperie, Flavie, Alexa, drugiego Alexa, mimo że się pokłóciliśmy, Simona, Jacka, Ario, Onyx, Morgana, Niklasa, Louverie, Morkvarga, Jaydena, Sveę i resztę, o których niestety zapomniałem! Bardzo dziękuję jeszcze raz za zaproszenie, bardzo miło się rozmawiało, a tymczasem życzę wszystkim słuchaczom miłego wieczoru i do usłyszenia.
🎙️R: Ja również pozdrawiam to szerokie grono! Mówiła dla was Samantha Finch, a moim gościem był Ben Bloomflick i do usłyszenia już niebawem.
[Sygnał emitowany przez Ministerstwo Magii ucichł, co było równoznaczne z końcem audycji.]
Spodobała Ci się audycja? Nie zapomnij zostawić reakcji knuta na Discordzie Hapel.pl na kanale #gazety-i-radia [w tym miejscu].