Data Urodzenia - 22 września '64
W pewnej norze ziemnej, u podnóża góry narodził się goblin. Nie był to goblin śmierdzący, ubogi ani też na żadne wady cierpiący. Pod płaszczem zacnej rodziny się narodził i pod czułym uściskiem matki goblińskiej pierwsze lata przeżył. Ojciec gobliniątka w rzemiośle się trudnił i nie długo trzeba było czekać, aby syna swego do nauki zagonił. Taki to goblini los, że im starsze dziecię, tym szybciej godzina pracy wybije. W społeczeństwie tym tradycja niejednokrotnie miewa pierwszeństwo, to też nieprędko czekać trzeba było aby się we znaki dała. Przeświadczenie, iż lenistwo prowadzi do zguby powodowało, że dziesiątki rodzin trudniło się we wszelakiej maści pracach. Pionierem w tego typu poglądach byli, rzecz jasna, rzemieślnicy. Jeszcze długo przed powstaniem Banku Gringotta setki goblinów łączyło się w poszczególne cechy (organizacje rzemieślnicze), gdzie pod ziemią wymieniali się pradawną wiedzą kowalstwa. Nie inny los spotkał Gloitarta. Czemuż takie imię, zapytacie?
Starym zwyczajem, wyjątkowo powszechnym jest nadawanie dzieciom imion po rodzinnych przodkach. Imiennikiem goblina, w tym przypadku, był pra pra pra dziadek goblina trudniący się w kupiectwie oraz rzemiośle. A konkretniej to ujmując w złotnictwie. Gloitart zdając sobie sprawę z odpowiedzialności, która na nim spoczęła, po otrzymaniu imienia od tak wyjątkowej osoby jaką był jego dziadek, postanowił dorównać a nawet przewyższyć swojego poprzednika. Kiedy nauki brane od ojca nie wystarczały - goblin podjął być może najcięższą decyzję w swoim życiu jaką była podróż za granicę. Wszakże podróżowanie w Brytanii nie było rzeczą rzadko spotykaną. Można by nawet orzec, że cały dwudziesty pierwszy wiek, niósł za sobą falę migracji, przed którą musiało stanąć zjednoczone królestwo. Najmniej przeszkadzało to jednak goblinom, które nie czuły powiązań narodowych z Wyspami Brytyjskimi i wolały skupić się na rozwoju rasowym. Zatrudniając się na czarodziejskim promie, Gloitart przepłyną trasę wzdłuż półwyspu Iberyjskiego zatrzymując się w Maroko. Miało to miejsce w dwudzieste pierwsze urodziny młodego goblina. Na terenie Afrykańskiego kraju, goblin poszukując miejsca dla siebie w niedługim czasie odnalazł krótką pracę dorywczą w sklepie jubilerskim. Produkując wysokiej klasy wyroby przyciągnął uwagę miejskich sklepikarzy, a niedługo potem mieszkające tam gobliny. Po pewnym czasie został zaproszony na praktyki do emerytowanego mistrza znanego jako Maltrispo. Zdobywając nowe doświadczenie oraz pozyskując cenne umiejętności, kilka lat po poznaniu Marokańskiego kowala, opuścił jego warsztat i kontynuował wyprawę po świecie. Po roku poszukiwań doszedł w okolice Egiptu, gdzie został zatrzymany przez Czarodziejską Straż Graniczną. Gloitartowi grozić mogło nawet kilka lat przebywania w więzieniu za - jak to podano - nielegalne przekroczenie granicy. Szybko po tym, jego zmartwienia zostały rozwiane. Tylko dwa tygodnie później została za niego uiszczona kaucja, dzięki której wyszedł na wolność.
Osobą odpowiedzialną za uwolnienie Brytyjskiego Goblina był inny goblin, pracujący w placówce Banku Gringotta na terenie Egiptu. Po poznaniu nowej persony oraz zaprzyjaźnieniu się, Gloitart otrzymał propozycję pracy w Banku Gringotta na stanowisku wytapiacza rudy. Zainteresowany otrzymaną ofertą oraz nie chcąc być dłużny, z radością przyjął propozycję. Lata mijały, doświadczenie ze stażem rosło a równocześnie z nimi zarobki. Ciesząc się z otrzymanej pracy i przekonany o własnej stabilizacji otrzymał niedługo po tym wiadomość od rodziny przybywającej do Wielkiej Brytanii, iż ojciec Gloitarta dokonał żywota. Zrozpaczony goblin postanowił czym prędzej powrócić do domu. Przed odjazdem otrzymał informację od pracownika załatwiającego mu dotychczasowe zlecenia, iż jeśli ten wciąż byłby zainteresowany pracą w banku, niech zgłosi się do placówki Banku Gringotta będącej w jego ojczystym kraju. Nie myśląc na te chwilę o własnych zarobkach pokiwał zrozumiale głową i ruszył czym prędzej do portu by niedługo po tym wypłynąć z Egiptu. Musiało minąć aż kilka miesięcy, by Gloitart poczuł ubytek we własnym portfelu. Taki stan rzeczy spowodował, że ten poraz kolejny rozpoczął poszukiwanie pracy. Zgodnie z radą starego przyjaciela Gloitart udał się do Banku Gringotta na ulicy Pokątnej gdzie znalazł nową, starą pracę.
Aktualnie, jego smolistą, nieco posiwiałą już czuprynę można zobaczyć za jedną z wysokich lad, kiedy akurat na jego zmianie odwiedzi się aktualne miejsce pracy goblina. Łypie on na klientów swoimi bagnisto-zielonymi oczami, po bokach obszernego, koślawego nieco nosa. Postawy jest raczej przeciętnej, o goblinim wręcz wzroście, wiecznie skryty pod eleganckim, szytym na miarę pełnym garniturem, ozdobionym często złotymi akcesoriami jak spinki do mankietów czy krawatu, łańcuszki zegarków kieszonkowych. Czoło ma raczej pomarszczone, przez mrużenie oczu i spinanie gęstych brwi. Co jeszcze można zauważyć, to przystrzyżone bokobrody, które utrzymuje w dobrym stanie przez rodzinną tradycje. Jego długie uszy pną się na boki, odstając szeroko, mimo swojego cienkiego kształtu. W obu zazwyczaj widać tak samo złote jak reszta akcesoriów małe kolczyki, blisko twarzy wbite w płatki uszu.
Postać grana na nicku: Gloitart